Z REDAKCYJNEJ POCZTY
Przeglądając stare, czarno białe fotografie przedstawiające Stary Rynek w Środzie Wielkopolskiej zauważyłem, że najczęściej uwiecznianym jego fragmentem jest narożnik północno-wschodni. Do tej pory nie zastanawiałem się, która część Starego Rynku, pod względem architektonicznym i użytkowym, jest najbardziej interesująca. Po głębszych przemyśleniach doszedłem do wniosku, że osoby, które tę część Starego Rynku fotografują mają rację. Oprócz dwóch charakterystycznych, zwieńczonych urokliwymi kopułami, kamienic jest ona swoistą furtką prowadzącą do najważniejszego w centrum Środy traktu komunikacyjnego, czyli do ulicy Dąbrowskiego. Co prawda jej ranga i znaczenie zarówno ze względów komunikacyjnych, jak i handlowo-usługowych z roku na rok spadają, to jednak ciągle pod względem historycznym i architektonicznym jest jedną z najciekawszych w Środzie ulic.
Na uwagę zasługuje również fakt, że północno-wschodnia „furtka” naszego reprezentacyjnego salonu wyznaczała i wyznacza przebieg najważniejszych pochodów, manifestacji, biegów, a nawet kolarskich wyścigów, prowadzących zarówno od Starego Rynku w kierunku Wieży Ciśnień, jak i w drugą stronę.
Prezentowany dziś narożnik Starego Rynku zawsze był miejscem bardzo cenionym przez kupców i klientów. To tu lokowano najbardziej popularne sklepy. To w tej części Starego Rynku mieściły się m.in. sklep kolonialny, księgarnia, drogeria, a w ostatnich latach już wręcz kultowe „Firany u Waldka”.
Na Starym Rynku i przy ulicy Dąbrowskiego znajdowało się centrum handlowo-usługowo-gastronomiczne Środy. To tutaj, oprócz robienia zakupów, spotykali się i gawędzili średzianie, to tutaj najbardziej czuło się bicie serca naszego miasta. Dzisiaj to prawie pustkowie, „zamordowane” przez wielkopowierzchniowe centra handlowe – lokalizowane w Środzie gdzie popadnie. Decyzje władz miejskich o lokalizacji obiektów budowlanych niestety nie uwzględniają konieczności harmonijnego kształtowania stref planistycznych i standardów urbanistycznych. Przede wszystkim nie biorą pod uwagę konieczności bezkolizyjnego wplatania nowych inwestycji w istniejącą tkankę miasta.
Wielu lokalnych notabli twierdziło i nadal twierdzi (o zgrozo!), że wygaszanie centrum Środy to normalne w obecnych czasach zjawisko, że to taki trend, postęp i nowoczesność. Ja na to odpowiadam, że to efekt co najmniej 30 lat nieprofesjonalnych, bezmyślnych i zabójczych dla serca naszego miasta działań. Przede wszystkim to wynik braku kompleksowej, dalekowzrocznej i opartej na wiedzy polityki przestrzennej, a co za tym idzie dominacji bezrozumnego, budowlanego żywiołu.
Zlokalizowanie kolejnej handlowej „puszki” vis a vis istniejącego, wielkopowierzchniowego zespołu handlowo-usługowego (ze stacją benzynową!) jeszcze bardziej paraliżuje i tak już bardzo ruchliwą ulicę Weychana. Na krótkim odcinku tej ulicy (nie wewnętrznego przejazdu!) z jednej strony ograniczonej rondem, a z drugiej sygnalizacją świetlną i kolejnym rondem, mamy teraz wjazdy i wyjazdy obsługujące obydwa supermarkety. Czy tak powinny wyglądać strefy handlu wielkopowierzchniowego? Czy wśród średzkich decydentów jest ktoś, kto powstrzyma proces niszczenia nawet najlepszych, w tym przypadku komunikacyjnych, rozwiązań? O innych planistycznych błędach już na łamach GPŚ pisałem więc nie widzę sensu, aby się powtarzać. Życie na pewno przyniesie nam kolejne kukułcze jaja.
Wracając jeszcze do głównego tematu pragnę spuentować go w następujący sposób. Otóż prezentowana tu przeze mnie północno-wschodnia część Starego Rynku jest moim zdaniem, między innymi z przywołanych na wstępie powodów, najbardziej fascynująca. Szkoda tylko, że to miejsce, podobnie jak całe centrum Środy, przypomina dziś pustynię. Niestety, nie tylko wieczorową porą…
Paweł Łukaszewski
Fotografie pochodzą z archiwum Pawła Łukaszewskiego.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz