Chór Chłopięcy i Męski Filharmonii Poznańskiej niejednokrotnie występował w Środzie. Nawet w tym roku w kościele pw. Najświętszego Serca Jezusa można było posłuchać „Słowiczego kolędowania”. My skupimy się jednak na okresie, gdy dyrygentem był Stefan Stuligrosz. Okazją do wspomnień są fotografie, które w październiku 2006 roku wykonał Jerzy Szymański.
Początki poznańskiej muzyki chóralnej związane są niewątpliwie z osobą księdza Wacława Gieburowskiego, który od lipca 1909 roku pełnił posługę wikariusza w Katedrze Poznańskiej. Po studiach z zakresu muzyki kościelnej, które odbył w Bawarii, zajął się propagowaniem tego rodzaju muzyki w stolicy Wielkopolski. Jego działalność przerwana została w październiku 1939 roku, kiedy to został aresztowany przez Niemców. Zmarł w 1943 roku. Wśród jego wychowanków znaleźli się m.in. Stefan Stuligrosz i Jerzy Kurczewski. Obaj kontynuowali dzieło swojego mistrza: 19-letni Stefan Stuligrosz założył chór, który dopiero po wojnie zaczął działać oficjalnie jako Chór Chłopięco-Męski im. Wacława Gieburowskiego „Poznańskie Słowiki”, a Jerzy Kurczewski zainicjował działalność chóru „Miniaturka”, znanego później jako „Polskie Słowiki”. Afera pedofilska wokół następcy Kurczewskiego – Wojciecha Kroloppa doprowadziła do rozwiązania chóru i reaktywacji pod nazwą Poznański Chór Chłopięcy. Warto zwracać na to uwagę, ponieważ często oba chóry były ze sobą mylone. „Poznańskie Słowiki” to Chór Chłopięcy i Męski Filharmonii Poznańskiej, nazywany też często „Chórem Stuligrosza”. Założyciel chóru był osobą wyjątkową. Jako wieloletni rektor Akademii Muzycznej w Poznaniu wykształcił wielu muzyków i chórmistrzów, ale jego oczkiem w głowie były „Poznańskie Słowiki” – chór, który zyskał światową sławę, nagrał kilkadziesiąt płyt, a nawet wystąpił w produkcjach filmowych i telewizyjnych.
22 października 2006 roku chór wystąpił w średzkiej Kolegiacie, a dyrygentem był 86-letni Stefan Stuligrosz, który niespełna sześć lat później przeszedł udar mózgu, co ostatecznie doprowadziło do śmierci. Dzięki fotografiom Jerzego Szymańskiego możemy powrócić do pamiętnego występu w Środzie. Na zdjęciach zobaczyć można, oczywiście poza chórem i wybitnym dyrygentem, m.in. księdza infułata Aleksandra Raweckiego.








Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu glospowiatusredzkiego.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz