Juliusz Słowacki, wieszcz narodowy, tworzył w okresie romantyzmu. Jego wielki miłośnik, Józef Kościelski, właściciel dóbr Miłosławskich postanowił wystawić mu pomnik. W dniu jego odsłonięcia rozpoczęła się smutna historia miłosna.
Pomnik Słowackiego znajdujący się w parku w Miłosławiu niedawno został odnowiony, a koszt renowacji wyniósł 60 tysięcy. Okazuje się, że jego odsłonięcie ponad 122 lata temu stało się przyczynkiem nieszczęśliwej miłości pewnej średzianki. Mowa tu o słynnej już „czwartej Marii Sienkiewicza” lub inaczej o „pięknej Wielkopolance”. Jednak tę historię należy zacząć od samego początku.
Miłośnik Słowackiego z Miłosławia
Właściciel dóbr Miłosławskich od 1896 roku, był postacią niezwykle barwną. Józef Kościelski herbu Ogończyk (jeden z najstarszych znanych polskich herbów) był politykiem ale i literatą. Pisał dramaty i wiersze, ale bez większego powodzenia. Pieniądze, które otrzymał w spadku po wuju Władysławie zainwestował w dobra miłosławskie. Założył on w pałacu galerię malarzy polskich i gościł wielu znamienitych artystów.
Uruchomił w mieście fabrykę cygar. Był przez miejscowych niezwykle lubiany i szanowany, gdyż starał się opiekować tymi najbardziej potrzebującymi, robotnikami i ich dziećmi. Wybudował przedszkole, które otrzymywał i wydawał darmowe posiłki dla ubogich. Jako poeta i wielbiciel twórczości Juliusza Słowackiego ufundował pomnik wieszcza. Nie mógł go jednak postawić w mieście, gdyż pruskie władze tego zabraniały. Pomnik stanął więc w przypałacowym parku, a jego odsłonięcie było wyjątkowym wydarzeniem, na które zjechało się około trzystu gości z całego Królestwa i Wielkopolski.
Zresztą wybór Miłosławia na miejsce ustawienia pomnika nie był przypadkowy. Tak opisywała to wydarzenie Marianna Jasiecka w swoich pamiętnikach, które opublikowano w formie powieści pt. „Marianna i Róże”.
- Józefowi Kościelskiemu chodzi o przypomnienie, że w 1848 roku przyjechał do Poznania Juliusz Słowacki, opuszczając Paryż po to, aby wziąć udział w zbrojnej walce narodu. A w Miłosławiu w tym czasie polskie oddziały kosynierów odniosły pamiętne wszystkim zwycięstwo nad wojskiem pruskim. Pomnik Słowackiego w Miłosławiu ma więc upamiętnić nie tylko naszego wieszcza narodowego, ale i chlubną kartę z walk Wielkopolan o wolność narodu- zanotowała Marianna Jasiecka.
Władysław Marcinkowski – twórca pomnika
Urodził się tuż za granicą powiatu średzkiego i wrzesińskiego – w Mieszkowie. Choć nie mieszkał tam (na rynku, w miejscu gdzie stał jego rodzinny dom, na współczesnym budynku wmurowano tablicę upamiętniającą miejsce narodzin rzeźbiarza. W jego sąsiedztwie urodzili się także gen. Stanisław Taczak i Heliodor Cepa) był mocno związany z Wielkopolską.
Jego rzeźby zdobiły pałace, świątynie, projektował m.in. nagrobek arcybiskupa Stablewskiego, medaliony portretowe (m.in. Chopina czy wybitnej aktorki Heleny Modrzejewskiej) i popiersia. W jego dorobku są popiersia Karola Marcinkowskiego, Słowackiego w Miłosławiu i podobne w parku Marcinkowskiego w Poznaniu (24 lata po ustawieniu tego w Miłosławiu), popiersie Stanisława Staszica i pomnik Adama Mickiewicza w Śmiełowie. Był on oczywiście także obecny przy okazji odsłonięcia popiersia Słowackiego 16 września 1899 roku.
Odsłonięcie pomnika i przemowa Sienkiewicza
Główną gwiazdą tego wydarzenia był nasz pisarz, twórca „Trylogii” i „Krzyżaków”. Całe wydarzenie opisała w swoim pamiętniku Marianna.
- Pomnik wykonał rzeźbiarz Władysław Marcinkowski. Za pomnikiem ustawiono chór, który na dany znak na rozpoczęcie całej uroczystości wykonał w sposób bardzo podniosły najstarszą pieśń polską Bogurodzica Dziewica. Pomiędzy szpalerem utworzonym przez zebranych gości wśród ogólnych ukłonów przeszedł aż do trybuny prowadzony przez panów Kościelskiego i Czartoryskiego pisarz Henryk Sienkiewicz – opisywała obecna na wydarzeniu Marianna.
Z opowiadań świadków wynikało, że przemowa Sienkiewicza była tak płomienna i piękna, że cała okolica wręcz zamilkła. Nawiązywał nie tylko do Juliusza Słowackiego ale i do naszej narodowości. Niektórzy byli niezwykle wzruszeni, jak towarzysząca Mariannie Zosia, która się popłakała. Jego przemowa zebrała ogromne oklaski, a po kolejnym śpiewie chóru złożono pod pomnikiem kwiaty. Po uroczystościach w ogrodzie wydano obiad (gości było zbyt wielu aby wszyscy mogli zjeść w pałacu), prowadzono wiele rozmów i wszyscy chcieli porozmawiać z Henrykiem Sienkiewiczem. Jednak myśli pisarza i wzrok szukały już w tłumie zauważonej dzień wcześniej pięknej Wielkopolanki. Po uroczystościach panna już zniknęła z Miłosławia, ale nie z głowy Sienkiewicza. Do szwagierki Jadwigi Janczewskiej 4 października 1899 roku pisał o młodej pannie w liście.
- W Miłosławiu poznałem piękną Wielkopolankę, pannę Radziejewską, która uczyniła na mnie piorunujące wrażenie. Jest to moje ostatnie albo – żeby już sobie tak całkiem nie zamykać drzwi na przyszłość – co najmniej przedostatnie wielkie uczucie. Byłem u niej z wizytą w Poznaniu, ale wyjechała. Żeby ją korszun! - pisał rozemocjonowany Sienkiewicz.
Chodziło mu o Marię Radziejewską. Młoda dziewczyna urodziła się w Środzie w 1875 roku jako jedyna córka Władysława Radziejewskiego i Wandy z Goździewskich. Maria była osobą, którą można by opisać jako introwertyczkę, ale jednocześnie osobę obdarzoną artystyczną duszą. Najlepiej dogadywała się z bratem Stefanem, który również był osobą zamkniętą w sobie i stronił od ludzi. Maria nie dogadywała się matką, więc zamieszkała ze stryjenką Ludwiką, która prowadziła sporą oficynę wydawniczą. Stryjenka zatrudniła młodą i ciekawą świata Marię w charakterze dziennikarki i sekretarki w redakcji pisma „Katolik”. Choć gazeta wydawana była na Śląsku, Ludwika starała się aby opisywała ważne wydarzenia dotyczące naszej narodowości. Zdecydowano więc, że na tak ważne wydarzenie jak odsłonięcie pierwszego i jedynego pomnika Juliusza Słowackiego, na które zaproszono wiele ważnych postaci, należy oddelegować korespondenta. Wysłano na to wydarzenie Marię, która już na kolacji 15 września zauroczyła Sienkiewicza.
[DAWNY]1639920861189[/DAWNY]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz