Od stycznia w Polsce zaczną obowiązywać zmiany w sprzedaży napojów energetycznych. Ich sprzedaż będzie zakazana osobom nieletnim, opakowania będą musiały zawierać specjalne oznaczenia i nie kupimy już takich napojów w automatach. Czy są aż tak szkodliwe? Przed ich nadmiernym spożywaniem przestrzega pani Agnieszka. Mieszkanka Środy do zdrowia wracała w szpitalu.
Tylko dla dorosłych
- Napoje energetyczne przeznaczone są wyłącznie dla osób dorosłych i nie powinny być spożywane przez dzieci i młodzież, ponieważ zawierają składniki, które przyjmowane w dużych ilościach, zwłaszcza przez osoby o małej masie ciała (jak dzieci), mogą doprowadzić do przekroczenia dawek, przy których obserwuje się efekty toksyczne – czytamy wpis na stronie rządowej, przygotowany przez pracowników Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Siemiatyczach. Ostatnio o szkodliwości tzw. energetyków zrobiło się głośno w związku z ustawą, która wejdzie w życie 1 stycznia 2024 roku. Zakazuje ona sprzedaży napojów energetycznych osobom poniżej 18. roku życia, a sprzedawca będzie miał prawo żądać od kupującego okazania dowodu tożsamości. Obowiązkowo musi sprawdzić dokument, gdy zajdzie wątpliwość co do pełnoletności kupującego. Napojów energetycznych nie będzie można sprzedawać w szkołach i innych placówkach oświatowych oraz w automatach. Na opakowaniach producent bądź importer będzie musiał czytelnie zaznaczyć, że jest to napój energetyzujący, zawierający kofeinę lub taurynę. To właśnie te składniki pobudzają organizm do aktywności, jednakże stosowane w nadmiarze mogą prowadzić do chorób, wzrostu ciśnienia tętniczego i zaburzeń snu. Przed szkodliwym działaniem tych napojów ostrzega mieszkanka Środy, która do zdrowia wracała w szpitalu.
Trafiła na OIOM
Pani Agnieszka pod koniec września miała znacznie podwyższoną temperaturę ciała. Jak sama przyznaje, wzięła to za objaw choroby wirusowej, jak choćby grypy jelitowej. - Chciałam sama się wyleczyć, żeby tylko nie brać L4. Bo przecież praca. Z dnia na dzień było coraz gorzej. W piątek telefon do lekarza, ponieważ już nie było wesoło. Od pobrania krwi do kolejnego pobrania, aż nagle dostałam telefon, że muszę pilnie pojechać do szpitala – opowiada. W czwartek 5 października o godzinie 19:00 trafiła na oddział wewnętrzny, a już po trzech godzinach została przeniesiona na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej. - Ledwo życie mi uratowali. Moje nerki przestały działać. A wiecie co było powodem? Energetyki i leki przeciwbólowe! Ponieważ chciałam być wiecznie na pełnych obrotach – wyznaje.
Spożywanie napojów energetycznych może mieć wiele negatywnych skutków. Mogą prowadzić do otyłości i cukrzycy, a wśród częstych objawów wymienia się: pobudliwość, bezsenność, zawroty głowy, bóle głowy, problemy żołądkowe, owrzodzenie żołądka i choroby układu pokarmowego. Nadmierne spożywanie może też skutkować sennością, apatią, osłabieniem i znużeniem, czyli przynieść efekty zupełnie odwrotne, niż zamierzone.
„Ignorowałam każdy ból”
Choć specjaliści przyznają, że energetyki przyspieszają metabolizm, poprawiają koncentrację, przeciwdziałają zmęczeniu i pobudzają organizm do aktywności, to jednak mieszanka składników zawartych w tych napojach jest iście „wybuchowa”. Proporcje, w jakich zostały dobrane, sprawiają, że częste spożywanie napojów energetycznych może doprowadzić do znacznego przekroczenia dziennego zapotrzebowania organizmu na choćby jeden z tych składników.
- W ciągu dnia wypijałam z trzy energetyki i minimum trzy kawy. Pracowałam dużo, bardzo mało spałam i mało jadłam treściwych posiłków. Każdy ból ignorowałam i po prostu brałam tabletki, żeby tylko nie udać się do lekarza. Chciałabym zwrócić uwagę, żeby ludzie nie ignorowali tego, co im mówi ciało. Jeżeli czują zmęczenie, to jest tego jakaś przyczyna. Żeby nie leczyli się na własną rękę i raz na pół roku chodzili na podstawowe badania krwi, bo to może im życie uratować – dodaje pani Agnieszka, która przyznaje, że trzeci tydzień spędza w szpitalu wyłącznie przez własne zaniedbanie.
„Praca to nie wszystko”
Wprowadzenie ograniczeń w sprzedaży napojów energetycznych wcale nie znaczy, że dzieci nie będą miały do nich dostępu. W myśl nowej ustawy ograniczenia dotyczyć będą sprzedaży środków spożywczych, w których kofeina (o ile nie jest naturalnym składnikiem) znajdzie się w proporcji przewyższającej 150 mg/l. Analitycy rynku twierdzą, że producenci mogą zaniżyć zawartość kofeiny w niektórych napojach, aby nie przekraczać dozwolonej dawki 75 gram kofeiny w półlitrowej puszce. Taka porcja z pewnością będzie mniej szkodliwa, jednakże nadal może prowadzić do uzależnienia. Ponadto skoro niepełnoletni będą mogli swobodnie kupować taki napój, to nie jest powiedziane, że nie będą spożywać kilku napojów dziennie, co w końcowym efekcie i tak oznaczać będzie przekroczenie bezpiecznej dawki kofeiny. W efekcie producenci mogą odnotować większe zyski, ponieważ wzrosnąć może sprzedaż napojów o ograniczonej zawartości kofeiny. W tym przypadku zdrowie dzieci i młodzieży zależeć będzie od ich świadomości oraz zdrowego rozsądku rodziców, którzy powinni zwracać uwagę na to, co piją ich dzieci.
Do zdrowego trybu życia namawia pani Agnieszka. - Proszę ograniczcie energetyki i pamiętajcie: Praca i pieniądze to nie wszystko!!! Ja powoli zdrowieję i niedługo do Was wrócę – napisała. Na szczęście kilka dni później została wypisana ze szpitala.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu glospowiatusredzkiego.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz