Zamknij

Wieść o morderstwie wstrząsnęła mieszkańcami. Śledztwo od nowa?

Mariusz DudaMariusz Duda 10:55, 11.03.2023 Aktualizacja: 10:56, 11.03.2023
Skomentuj

Niedawno minęło 21 lat od dnia, który mieszkańcy Pięczkowa pamiętają do dzisiaj, choć najlepiej, żeby tamte wydarzenia nigdy nie miały miejsca. W spokojnej miejscowości, liczącej wówczas niewiele ponad 1 200 mieszkańców, znalezione zostały zwłoki mężczyzny. Okazało się, że stał się on ofiarą zbrodni. Sprawca bądź sprawcy nie zostali ujęci, a sprawą zainteresowali się policjanci z poznańskiego zespołu Archiwum X.

Skazany po latach

Z policyjnych statystyk wynika, że sprawcy większości morderstw popełnionych w Polsce wpadają w ręce mundurowych średnio w ciągu kilku dni od momentu popełnienia zbrodni. W sprawach budzących niejasności śledztwo trwa czasem kilka lat. Bywa, że sprawca jest szybko ustalony, ale ukrywa się przed policją. Jednak około 10 procent morderstw nigdy nie zostało wyjaśnionych. Ci, którzy je popełnili, przebywają na wolności. Akta takich spraw trafiają do archiwów z adnotacją „Umorzone z powodu niewykrycia sprawcy”. To jednak nie znaczy, że mordercy mogą czuć się bezkarni. Od lat w Polsce, przy każdej komendzie wojewódzkiej policji, działają tajne zespoły do spraw niewykrytych zabójstw, zwane Archiwum X. Funkcjonariusze tych formacji mają na swoich kontach liczne sukcesy. Korzystając z nowoczesnych technik kryminalistycznych analizują ślady znalezione w miejscach dokonania przestępstw przed wieloma latami. Dzięki narzędziom, których jeszcze kilkanaście lat temu kryminalni nie posiadali, często można zebrać dowody pozwalające przedstawić zarzuty mordercy. To właśnie dzięki policjantom z Archiwum X przed oblicze sądu trafił Waldemar B., oskarżony o zabójstwo 20-letniej Zyty z Mikuszewa (gmina Miłosław). Wyrok 25 lat więzienia usłyszał po 27 latach od popełnienia czynu. Zbrodnia zabójstwa przedawnia się po 30 latach.

Archiwum X

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, policjanci z Archiwum X zamierzają zająć się sprawą morderstwa, którego dokonano 4 lutego 2002 roku w Pięczkowie. Śledztwo 21 lat temu prowadzili funkcjonariusze z KPP w Środzie. Mundurowi mieli wówczas wytypować podejrzanych, ale ostatecznie nikt nie został oskarżony. Później o szczegółach zbrodni opowiedział na antenie telewizji Polsat Karol Małcużyński, prowadzący program Telewizyjne Biuro Śledcze. Mimo apelu o pomoc policji w ustaleniu szczegółów, które mogłyby przyczynić się do ujęcia sprawcy, nigdy nie udało się wskazać winnego. Być może ponowne zajęcie się sprawą pozwoli wyjaśnić zagadkę zbrodni sprzed lat. W tym miejscu należy dodać, że morderstwo, którego dokonano w Pięczkowie, to jedyna zbrodnia ujawniona na terenie powiatu średzkiego w ciągu ostatnich 30 lat, której sprawca nie został ujęty w ciągu kilku lat od jej dokonania. W województwie wielkopolskim w tym czasie nie udało się wykryć sprawców blisko pięćdziesięciu zbrodni. Sprawa z Pięczkowa do nich należy.

Zabójstwo w Pięczkowie

Jak wyjaśnił w programie Telewizyjne Biuro Śledcze Karol Małcużyński, 4 lutego 2002 roku od uderzenia w głowę prętem o długości 42 centymetrów i przekroju 2,5 centymetra zginął właściciel baru w Pięczkowie. 48-letniego Mieczysława Sosińskiego następnego dnia znaleźli strażacy. Ciało było wciśnięte pod zlewozmywak. Z relacji prowadzącego program wynika, że jeszcze około godziny 15:00 pan Mieczysław był widziany, gdy korzystał z publicznego aparatu telefonicznego. Następnie mężczyzna miał wrócić do baru. Jak mieli zeznać świadkowie, w pobliżu lokalu zauważono wówczas nieznajomego, który wyraźnie unikał kontaktu z innymi. Uznano, że mężczyzna może mieć związek ze śmiercią. Prowadzący program podał rysopis podejrzanego. To mężczyzna w wieku około 20 lat, mający około 175 centymetrów wzrostu, szczupły, o wysportowanej sylwetce, szeroki w ramionach. To właśnie jego poszukiwali funkcjonariusze prowadzący śledztwo. Z programu dowiadujemy się, że prawdopodobnie mieszkańcy stanęli sprawcy morderstwa na przeszkodzie. Nie mógł on swobodnie opuścić lokalu, więc poczekał do zmroku i najprawdopodobniej około godziny 20:00 wyskoczył przez okno na dach przybudówki, następnie na ziemię i oddalił się w nieznanym kierunku. Tego dnia bar był cały czas nieczynny. Osoby będące w pomieszczeniu pod lokalem słyszały rumor dobiegający z baru. Dopiero następnego dnia postanowiono sprawdzić, co się dzieje z panem Mieczysławem. Strażacy mieli wejść do pomieszczeń przez otwarte okno, przystawiając do ściany drabinę. Wewnątrz znaleziono ciało barmana. Na miejsce wezwano służby. Funkcjonariusze policji znaleźli pod lodówką zakrwawione narzędzie zbrodni.

Śledztwo trwa

Małcużyński stwierdził, że narzędziem zbrodni był pręt używany w gospodarstwach rolnych do krępowania zwierząt pasących się na pastwisku. Znaleziony na miejscu zbrodni pręt zawinięty był w szmatę i oplątany sznurkiem. Stwierdzono także, że podłoga w lokalu była umyta już po dokonaniu zabójstwa. Więcej szczegółów tego makabrycznego zdarzenia nie podano. Nie poinformowano również, skąd pręt wziął się w lokalu. Czyżby sprawca przyniósł go ze sobą? - Jedna z policyjnych teorii zakłada, że chodziło o jakiegoś rodzaju haracz, ale tak, jak już mówiłem, nic nie jest pewne – kończy odcinek Telewizyjnego Biura Śledczego prowadzący, a na ekranie ukazał się numer telefonu średzkiej Komendy Powiatowej Policji. - Każda nowa informacja, każdy nowy ślad, może pomóc im w ujęciu sprawcy tego morderstwa – dodaje Małcużyński.

Spojrzenie po latach

Mieszkańcy długo nie mogli uspokoić się po tragedii, jaka zdarzyła się w tej spokojnej miejscowości. Dziś przyznają, że informacja o zabójstwie pana Mieczysława była dla nich ciosem. Czy domyślali się, kto stoi za tą zbrodnią? - Były różne plotki, ludzie dużo gadali, snuli przypuszczenia, ale tak naprawdę to było błądzenie. Nikt nikogo nie widział, nikt nie złapał – usłyszeliśmy. Ustaliliśmy, że 4 lutego 2002 roku w pomieszczeniu pod lokalem przebywało kilkanaście osób. Słyszały one jakiś rumor dobiegający z góry, ale pomyśleli, że pan Mieczysław otworzył lokal, a hałas powodują kule bilardowe. Prawda wyszła na jaw dopiero następnego dnia, gdy strażacy weszli do góry po drabinie. Ciało pana Mieczysława wciśnięte było pod zlewozmywak. Krążą pogłoski, że miał głowę owiniętą zakrwawionym bandażem. - Ja tam w tego nieznajomego, którego szukała wtedy policja, nie wierzę. Niby ktoś taki szedł ulicą Wrzesińską, ale to mało prawdopodobne – usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców. Kto zatem zabił właściciela baru? Niektórzy twierdzą, że to mogła być próba zastraszenia. Spotkaliśmy się też ze stwierdzeniem, że sprawców musiało być przynajmniej dwóch. - Mogło dojść do sprzeczki, Mieciu chwycił rurkę, a tamci mu ją wyrwali i uderzyli nią w głowę. Gdy barman stracił przytomność opatrzyli mu głowę bandażem. Dopiero gdy zorientowali się, że ofiara nie żyje, zaczęli zacierać ślady, umyli podłogę, ukryli ciało i uciekli– usłyszeliśmy w Pięczkowie.

Wiele niedomówień

Nie udało nam się dotrzeć do kryminalnych ze Środy, którzy prowadzili śledztwo. Policjanci są już od dawna na emeryturach. Niewiadomą pozostaje zatem fakt, czy rzeczywiście ofiara miała zabandażowaną głowę. Trudno też dziś stwierdzić, kogo podejrzewali mundurowi, choć mieszkańcy mówią, że „u jednego robili rewizję, więc chyba o niego chodziło”. Inna osoba stwierdziła, że policja błądziła, a rewizja była tylko pokazaniem, że służby pracują, choć funkcjonariusze nie wiedzieli, jak się do sprawy zabrać. Krążą pogłoski, że 4 lutego na drzwiach lokalu pojawiła się kartka informująca, iż bar jest nieczynny. Tej kartki policja miała nigdy nie znaleźć. Usłyszeliśmy też, że właściciel knajpy nie miał wrogów, był lubiany i nie był majętny. Niektórzy twierdzą nawet, że w barze policjanci znaleźli pieniądze, więc motyw rabunkowy nie wchodzi w grę. Czy prawdą jest, jak twierdzili śledczy, że morderca działał z zimną krwią i wszystko dokładnie zaplanował? Dlaczego zatem do zbrodni doszło w godzinach popołudniowych, gdy w pobliżu byli ludzie? Dlaczego policyjny pies nie podjął tropu? Czy sprawca odjechał samochodem? I wreszcie ostatnie, najważniejsze pytanie: Czy mordercą jest ktoś z Pięczkowa bądź okolic?

Być może na niektóre z tych pytań odpowiedzą policjanci z Archiwum X. Może po latach uda się rozwiązać zagadkę, z którą 21 lat temu nie poradzili sobie średzcy funkcjonariusze?

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%