Szpital Średzki zmaga się z problemem porzuconych dzieci. Dla nich szpital staje się jedynym domem, a personel medyczny pełni funkcję rodziny zastępczej.
- Na co dzień nasz szpital zmaga się z trudnościami związanymi z opieką nad dziećmi, które, choć formalnie pozostają pod opieką państwa, nie otrzymują odpowiedniego wsparcia. Problem ten wynika przede wszystkim z barier administracyjnych oraz opieszałości instytucji rządowych – od sądów po Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie (PCPR). Często to właśnie czynniki ludzkie i brak efektywności systemu sprawiają, że decyzje o umieszczeniu dzieci w rodzinach zastępczych w sposób nieuzasadniony są opóźniane - informuje Paweł Dopierała, prezes średzkiego szpitala.
Każda z takich historii to osobisty dramat dziecka.
- Przykładem może być Agatka, która, pomimo szybkiej decyzji sądu, przez ponad pół roku czekała na znalezienie rodziny zastępczej. Rodzinę udało się znaleźć dopiero dzięki naszym własnym staraniom. W przypadku Kuby sprawa była jeszcze bardziej skomplikowana – opóźnienia w przesyłaniu dokumentów między sądami sprawiły, że przez wiele miesięcy nie mógł trafić do odpowiedniej opieki, choć sytuacja jego matki była jednoznaczna. Najdłużej, bo od stycznia, przebywa w naszym szpitalu Patrycja, a jeszcze wcześniej była ona w szpitalu przy ulicy Polnej w Poznaniu. Mamy nadzieję, że pierwsze urodziny, które ma w grudniu, spędzi z rodziną, a nie w murach szpitala - dodaje Paweł Dopierała.
W czwartek w tej sprawie odbędzie się konferencja prasowa. O szczegółach poinformujemy w najbliższym wydaniu "Głosu Powiatu Średzkiego".
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz