Zamknij

Znali się od dziecka, pięć lat byli narzeczeństwem. Miłość ślubowali sobie 65 lat temu

Mariusz DudaMariusz Duda 08:30, 21.05.2024 Aktualizacja: 08:36, 21.05.2024
Skomentuj Państwo Stefania i Marian Jóskowiak Państwo Stefania i Marian Jóskowiak

Niejednokrotnie na naszych łamach informujemy o parach, które związek małżeński zawarły przed wielu laty. Najczęściej mówi się o złotych godach, czyli 50. rocznicy ślubu. Państwo Stefania i Marian Jóskowiak ze Środy złote gody obchodzili… 15 lat temu. Pobrali się w 1959 roku, a w piątek 10 maja świętowali żelazne gody, czyli 65. rocznicę zawarcia związku małżeńskiego.

Państwo Stefania i Marian Jóskowiak związek małżeński zawarli w niedzielę 10 maja 1959 roku. Przysięgę małżeńską złożyli sobie przed Gromadzką Radą Narodową w Śnieciskach. Następnie udali się do tamtejszego kościoła pw. Św. Marcina, gdzie ślubu udzielił im ówczesny proboszcz parafii ksiądz Stanisław Helak. Małżeństwo dochowało się czterech córek, siedmioro wnucząt i dziewięcioro prawnucząt. 30 grudnia 2009 roku odznaczeni zostali przez burmistrza Wojciecha Ziętkowskiego, nadanymi przez Prezydenta RP, Medalami za Długoletnie Pożycie Małżeńskie. W piątkowy wieczór odwiedziliśmy dostojnych jubilatów, gdy kolejną, 65. już rocznicę ślubu świętowali wraz z rodziną w Restauracji Tosca.

Oboje pochodzą z Jaszkowa. Tam spędzali dzieciństwo, więc znali się właściwie od najmłodszych lat. Do szkoły uczęszczali najpierw w Jaszkowie, a następnie w Śnieciskach, choć do różnych klas. Pan Marian jest od małżonki starszy o rok. - Od dziecka widywaliśmy się, ale między nami zaiskrzyło dopiero później – wspomina pani Stefania. Przed ślubem przez pięć lat byli narzeczeństwem. W tym czasie pan Marian odbył zasadniczą służbę wojskową, a z wojska wyszedł w 1959 roku. Dziesięć lat po ślubie przeprowadzili się do Środy i mieszkają w niej do dziś. Pani Stefania pracowała w służbie zdrowia, natomiast pan Marian zawodowo był kierowcą i operatorem maszyn rolniczych. Oboje wiele w życiu przeszli i mają wiele wspomnień. Urodzili się przed II wojną światową i pamiętają ją z dzieciństwa. Pan Marian brał udział w pracach przy odbudowie stolicy.

Czy w małżeństwie bywały trudne okresy? Zgodnie odpowiadają, że nie. Owszem, w czasach PRL różnie bywało pod względem ekonomicznym, jednakże nie wiedzą, co to jest kryzys małżeński. - Stale mieliśmy siebie mało – mówi pan Marian i dodaje, że każdą chwilę starali się zawsze spędzać razem. Tak zostało do dzisiaj. Dwa lata temu wyjechali na wypoczynek nad morze. Z pewnością nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pan Marian, mimo wieku, nadal świetnie czuje się za kierownicą i do Mielna małżeństwo pojechało samochodem. - Żeby przejechać 300 kilometrów, nie muszę robić postojów. Jeżdżę przepisowo, mandatów nie otrzymuję i nie mam na swoim koncie punktów karnych – śmieje się 88-letni kierowca. Lubi jeździć do lasu i zbierać grzyby. Z kolei pani Stefania kocha rośliny. W domu ma mnóstwo kwiatów, którymi się zajmuje. - Na emeryturze sporo czasu spędzaliśmy z wnukami, gdy córki były w pracy – wyjaśnia.

Rodzina jest bardzo zżyta. Córki odwiedzają rodziców, razem spędzają wiele czasu, a jeszcze do niedawna wspólnie zasiadali do wieczerzy wigilijnej. - Teraz trochę się to zmieniło. Rodziny się rozrosły i trudno by było pomieścić się przy jednym stole, ale nadal w Wigilię, po wieczerzy, odwiedzamy rodziców. Podobnie jest w Wielką Sobotę. Wszyscy z koszyczkami ze święconką przychodzimy do rodziców. Taką mamy tradycję – tłumaczą córki państwa Jóskowiak. Z kolei wnuki wspominają jedzenie, które zawsze miała przygotowane dla nich babcia, gdy przychodziły po lekcjach. - Zupki, naleśniki, pierożki. Wszystko pyszne – usłyszeliśmy.

Państwo Stefania i Marian są osobami życzliwymi, pełnymi optymizmu i w doskonałej kondycji fizycznej. Mają świetną pamięć. Wspominają dzień swojego ślubu, gdy do kościoła jechali samochodem marki FSO Warszawa M20. To był wtedy luksus. Goście w większości do kościoła przyjeżdżali konnymi bryczkami. Przyjęcie weselne odbyło się w domu pani młodej. - Siedzieliśmy przy świeczkach, bo w Jaszkowie jeszcze wtedy nie było prądu. Ślub był w maju, a prąd założyli dopiero jesienią – stwierdził pan Marian.

Czy państwo Stefania i Marian Jóskowiak mają jakąś receptę na to, aby małżeństwo mogło przetrwać tak długo? - Z żoną trzeba się czasem przemówić, pomruczeć i szybko pogodzić. Wtedy nawet bardziej się kocha – śmieje się pan Marian. W związku z obowiązkami zawodowymi panu Marianowi zdarzało się wyjeżdżać na kilka dni, jednakże małżeństwo nie miało długotrwałych rozłąk. - Każda niedziela była nasza – mówią. Spędzali ją rodzinnie, bo na co dzień to pani Stefania głównie zajmowała się wychowywaniem córek.

Pochodzą z tzw. długowiecznych rodzin, choć nikt z przodków tak długo nie był w związku małżeńskim. Nigdy jednak nie dochodziło do rozwodów, lecz małżeństwa rozdzielała śmierć jednego z nich. - Mój ojciec młodo umarł, ale mama dożyła 103 lat – dodaje pan Marian.

- Tworzymy rodzinę wielopokoleniową, wszyscy się spotykamy, rodzice nigdy nie są sami. Nigdy też się ze sobą nie rozstają. Wszędzie razem – podsumowują córki państwa Jóskowiak.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

GENIUSZ ( E)GENIUSZ ( E)

0 0

Tylko życzyć zdrowia - ja z żoną już mamy 57 rocznice slubu i mieliśmy 11- ro dzieci wszyscy żyją I tak mamy 30 wnukow ja mam 85 l. Zona 76 inam też tylko zdrowia potrzeba pozdrowienia dla SOLENIZANTÓW. 👍❤️ EUGENIUSZ z KATOWIC.

10:17, 21.05.2024
Odpowiedzi:0
Odpowiedz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu glospowiatusredzkiego.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%