Dokładnie 55 lat temu doszło w Nowym Mieście nad Wartą do jednego z najtragiczniejszych wypadków autobusowych w historii Polski.
Tragedia, do której doszło 13 września 1969 roku na moście w Nowym Mieście, to drugi, pod względem liczby ofiar, wypadek autobusowy w historii naszego województwa. Tego dnia, autobus marki SAN, którym z wycieczki wracali pracownicy Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej z Radlina, o godzinie 5:46 runął z mostu. Ostateczny bilans katastrofy to 11 ofiar śmiertelnych i 24 osoby ranne, w tym wiele ciężko. Do dziś nie są znane przyczyny tego wypadku. Próżno szukać informacji na ten temat w aktach MO i SB. Także prasa wówczas dość oględnie opisywała sam wypadek, skupiając się raczej na informacjach o pomocy dla osób poszkodowanych oraz dla spółdzielni. Winnych tej katastrofy nie wskazano.
W nocy z piątku na sobotę, 12/13 września 1969 roku, pracownicy Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej z Radlina wracali autobusem z kilkudniowej wycieczki po polskim wybrzeżu. Zmęczeni pasażerowie w większości drzemali, pełni wrażeń z ostatnich dni i znużeni długą drogą. Nieliczni jednak nie spali i to oni niecierpliwie wyczekiwali końca podróży. Ta miała nastąpić kilka minut po godzinie 6:00. Skończyła się jednak niespełna pół godziny wcześniej, kiedy to autobus runął z mostu wprost na nieużytki znajdujące się nieopodal koryta Warty.
Należy tu nadmienić, że do zdarzenia doszło 55 lat temu i droga przebiegała w innym miejscu niż obecnie. Do dziś zachował się odcinek zabytkowego mostu, dokładnie ten fragment z którego spadł autobus. Most nad Wartą, zbudowany w 1909 roku, został wysadzony na początku lat 80. poprzedniego stulecia. Pozostała jedynie część nad starorzeczem, która była (i jest do dzisiaj) drogą dojazdową do posesji. Oba mosty nie były usytuowane względem siebie w linii prostej. Z relacji osób pamiętających wydarzenia z tamtego dnia wynika, iż przed istniejącym do dziś mostem wówczas był uskok i wydaje się, że ta informacja jest istotna dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy.
W wypadku autokaru na miejscu zginęło 9 pracowników RSP z Radlina. Dziesiątą ofiarą katastrofy był kierowca. Ten z kolei pracował w Spółdzielni Produkcyjnej „Nowy Świat” i to stamtąd został wynajęty autobus. Autobusem podróżowało 36 pasażerów i kierowca. Z naszych informacji wynika, że tylko dwie osoby, które przeżyły katastrofę, nie wymagały hospitalizacji. Pozostali zostali karetkami odwiezieni do szpitali w Środzie, Poznaniu i Jarocinie. W wyniku odniesionych obrażeń w poznańskim szpitalu zmarł Bronisław Tomczak, stając się jednocześnie jedenastą ofiarą wypadku.
Jeszcze w dniu wypadku krążyły plotki, że winę za spowodowanie tej katastrofy ponosi kierowca autobusu, Jan Królik, prywatnie brat prezesa SP „Nowy Świat”. Trudno jednak dowieść czyjąkolwiek winę, gdyż do czasów teraźniejszych nie zachowały się akta tej sprawy, a w 1969 roku niechętnie mówiono o przyczynach tragedii.
Jedną z ofiar wypadku był Zygfryd Pawełczyk, przewodniczący komisji rewizyjnej w spółdzielni w Radlinie. Po latach sprawą wypadku zajął się jego wnuk, Łukasz. Oczywiście pan Łukasz Pawełczyk nigdy nie miał okazji poznać dziadka, gdyż ten zginął, gdy ojciec pana Łukasza miał 8 lat. Sprawa wypadku, wraz z otaczającą ją atmosferą tajemnicy, nie dawała spokoju wnukowi ofiary. Przez wiele lat poszukiwał on pasażerów, którzy przeżyli wypadek, świadków oraz osób mających jakiekolwiek informacje o tym zdarzeniu. Cztery lata temu na łamach gazety opisywaliśmy starania pana Łukasza Pawełczyka, których chciał, aby w miejscu tragedii ustawiona została tablica upamiętniająca zmarłych w tragedii. Starania pana Pawełczyka zakończyły się powodzeniem i dziś w miejscu wypadku znajdziemy tablicę poświęcona tragedii i jej ofiarom.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz