Zamknij

Lekarze w Stanach dokonali cudu. Hubert wrócił do Środy! To jeszcze nie koniec leczenia

Mariusz DudaMariusz Duda 23:24, 27.05.2022 Aktualizacja: 21:33, 29.05.2022
Skomentuj Hubert w oczekiwaniu na samolot do Polski Hubert w oczekiwaniu na samolot do Polski

Hubert Mierzwa jest mieszkańcem Środy Wielkopolskiej. Pod koniec kwietnia skończył 16 lat. Trzy lata temu lekarze zdiagnozowali u niego nowotwór, który miał nie być złośliwy. Po dziesięciu miesiącach od przeprowadzonej operacji badania wykazały, że guz wyrósł ponownie. Tym razem diagnoza była przerażająca – z przeprowadzonych badań histopatologicznych wynikało, że jest to Gwiaździak Włoskowatokomórkowy o trzecim stopniu złośliwości. Świat chłopca i jego rodziny legł w gruzach. Lekarze byli bezradni, a Hubert trafił pod opiekę hospicjum. Później się okazało, że polscy lekarze popełnili szereg błędów, a młody średzianin żyje tylko dlatego, że trafił na leczenie do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.

Dziś Hubert nie chce za dużo mówić o polskiej służbie zdrowia, bo nie ma na jej temat nic dobrego do powiedzenia. Po przeprowadzonej w Polsce operacji usunięcia guza nie zastosowano odpowiedniego leczenia. Guz wyrósł ponownie, a stan zdrowia chłopca zaczął się pogarszać. Co gorsza, pojawiły się także bardzo silne bóle, które uśmierzane były coraz to silniejszymi środkami. Poprawy nie przyniosła chemioterapia, która wyniszczyła młody organizm. Po tym wszystkim lekarze z warszawskiego Instytutu „Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka” wypisali chłopca z placówki stwierdzając, że możliwości leczenia onkologicznego chemioterapią i radioterapią zostały wyczerpane, a pacjent nie ma możliwości leczenia operacyjnego. Polscy lekarze poddali się, skazując młodego średzianina na śmierć. - Lekarz zapytał się, czy Hubert ma rodzeństwo. Gdy usłyszał, że ma siostrę, stwierdził: „To dobrze, bo macie państwo dla kogo żyć” – z bólem wspomina ojciec Huberta. Chłopiec został przekazany pod opiekę Hospicjum Domowego w Poznaniu.

Na szczęście zarówno Hubert, jak i jego najbliżsi postanowili walczyć. Nadal mieli iskierkę nadziei, że znajdzie się jakaś pomoc dla nastolatka. Już wcześniej ojciec Huberta Robert Mierzwa postarał się o przetłumaczenie całej dokumentacji leczniczej i wraz z pobranymi próbkami do badań rozsyłał je do innych instytucji, szukając ratunku poza granicami kraju. Nadzieję dała informacja, która dotarła ze Stanów Zjednoczonych. Szpital Dziecięcy w Columbus widział światełko w tunelu. Konieczny był jednak szybki transport Huberta za ocean. Niestety koszty wylotu, pobytu w USA i leczenia przewyższały możliwości finansowe rodziny. Wiadomo już było, że Huberta czeka cykl badań oraz operacja usunięcia guza, po której konieczne będzie jeszcze długotrwałe leczenie i rehabilitacja. Co istotne, przeprowadzenia operacji podjął się światowej sławy lekarz dr Jeffrey Leonard. - Od polskich lekarzy usłyszałem, że na takich idiotów, jak my, to Amerykanie tylko czekają. Taka operacja jest niemożliwa do wykonania. Musieliby mieć dziesięć zespołów neurochirurgów, dwa roboty neuronawigacyjne, operacja będzie trwała z czternaście dni, a tego na stole operacyjnym nikt nie przeżyje – wspomina Robert Mierzwa dodając, że za tę konsultację zapłacił 250 zł i jeszcze usłyszał, że Ted Kennedy też miał guza i Amerykanie nie byli w stanie mu pomóc, choć był senatorem i miał pieniądze.

Zorganizowane zbiórki szybko przyniosły efekt. - Podczas pierwszej zbiorki zbierane były fundusze na pokrycie kosztów operacji usunięcia guza i trzech tygodni rehabilitacji. Za pieniądze z drugiej zbiórki założona została zastawka, dokonano stabilizacji kręgosłupa i opłacono dalszą rehabilitację – wyjaśnia Kamila Mierzwa, mama Huberta. Pod koniec lipca 2020 roku Hubert wraz z rodzicami specjalnym samolotem rządowym został przetransportowany do Columbus.

Profesor Leonard, po zaznajomieniu się z wynikami badań, które wnikliwie zostały przeprowadzone w Nationwide Children’s Hospital, wyraźnie dał do zrozumienia, że na jednej operacji usunięcia guza się nie skończy. Życie i zdrowie Huberta było teraz w rękach zespołu specjalistów z amerykańskiej lecznicy. O jakości świadczonych usług dużo mówią rodzice Huberta, którzy nie mogą uwierzyć, że szpital w Columbus dzieli taka przepaść w porównaniu z polskimi placówkami medycznymi, w tym z Centrum Zdrowia Dziecka, wybudowanym w tym samym roku, co szpital, w którym leczono Huberta. Pomijając ogromny komfort pobytu pacjenta szpitala w Columbus i o wiele troskliwszą opiekę, niż w Polsce, to przede wszystkim sposób prowadzenia leczenia diametralnie różnił się od dotychczasowego. - Najpierw jest diagnoza, badania i dokładna analiza wyników, a następnie poszukiwanie sposobu pozbycia się objawów. W Polsce leczy się zwykle na podstawie zaobserwowanych objawów – tłumaczy pan Robert. Lekarze w Ameryce nigdy nie powiedzieli, że Polscy specjaliści są źli, czy popełnili błąd, lecz używali stwierdzeń „wątpliwa operacja” bądź „wątpliwa stabilizacja”. - Jak ja mówiłem, że w Polsce się robi tak, czy tak, to oni mi odpowiadali „No dobrze, ale cieszymy się, że już jesteś w Stanach” – wspomina Hubert.

W Stanach Hubert jest uważany za osobę przewlekle chorą. Jego leczenie nadal jest konieczne. Dzięki pomocy Fundacji You Can Be My Angel udało się kontynuować leczenie za oceanem, choć w planach było szukanie tańszych placówek medycznych np. w Niemczech. Ostatecznie Hubert przeszedł pięć operacji i rehabilitację trwającą blisko dwa lata. Nadal jeszcze nie wyzdrowiał, ale wszystko jest na dobrej drodze ku temu. Zapadła decyzja o powrocie do Polski, choć lot był odwlekany. Powodem był wybuch wojny w Ukrainie i czasochłonne dopełnianie wszystkich formalności. W poniedziałek 16 maja Hubert z rodzicami, po raz pierwszy od blisko dwóch lat, stanął na polskiej ziemi. Przyjazd do Środy owiany był tajemnicą. Rodzina chciała odpocząć i spędzić pierwsze chwile po powrocie wyłącznie w gronie najbliższych. Teraz starają się wrócić do normalnego życia. - Jest wiele do zrobienia w domu, ponieważ właściwie od trzech lat tu nie byliśmy. Hubert musi ćwiczyć, potrzebna jest mu dieta, a od września powinien pójść do szkoły. Ponadto co trzy miesiące musi pojawiać się w Columbus, gdzie czekać go będą dodatkowe badania, od wyników których zależeć będzie dalsze leczenie i dozowanie leków (Hubert nadal jest objęty chemioterapią) – tłumaczy pani Kamila.

- Profesor Leonard jest najcudowniejszym człowiekiem na świecie. Uratował nam syna. Będzie w naszych sercach do końca życia. To dzięki niemu Hubert jest teraz z nami – zgodnie potwierdzają rodzice Huberta, którzy na temat polskiej służby zdrowia mówią źle albo wcale. - Szukaliśmy szpitala, do którego moglibyśmy się udać po leczeniu w Stanach. Braliśmy pod uwagę Niemcy czy Austrię. Gdy pojawiła się propozycja, aby leczenie kontynuować w Polsce, stanowczo oznajmiliśmy pani doktor, że my już nie chcemy utrzymywać współpracy z polskimi szpitalami. Jak ktoś dostaje szansę, żeby tobie pomóc, żeby cię wyleczyć, pomóc złapać kontakt, a oni wyjeżdżają z chamskimi tekstami, przypisują ci złą chemię, przeprowadzają złe operacje i na końcu się do tego nie przyznają, to myślę, że ciężko jest zaufać takim lekarzom – mówi Hubert.

Najbliższe tygodnie szesnastolatek spędzi w Polsce. Na 11 lipca ma zaplanowaną wizytę w Columbus, gdzie przez tydzień będzie poddawany badaniom. Kolejne czekają go jeszcze w październiku i w styczniu przyszłego roku. Rodzina Mierzwów nawet przez chwilę nie brała pod uwagę pozostania w USA, choć tak bardzo zrazili się do polskich lekarzy. - Tu jest nasz dom. Bardzo tęskniliśmy – mówi pani Kamila i dodaje, że nie zamierzają już w kraju organizować zbiórek. - Sprzedaliśmy jeden samochód, więc najwyżej sprzeda się też drugi – wtrąca pan Robert. Cieszą się, że trafili do Columbus, bo teraz wiedzą, że to była jedyna szansa dla Huberta. - Ameryka jest fajna, jak się jedzie z wycieczką na tydzień. To jest ciekawy kraj, ale odmienna kultura, jest bardzo niebezpiecznie. Też się cieszę, że jestem już w Polsce – twierdzi Hubert.

Podczas pobytu w Stanach powiększyła się rodzina. Hubert ma psa rasy siberian husky, który jest jego emocjonalnym wsparciem. To kolejny element terapii, zalecony przez amerykańskich lekarzy. Suczka Pajper przyleciała z Hubertem do Polski.

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów rodziny Huberta Mierzwy

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%