W pierwszym dniu listopada tłumnie wybieramy się na cmentarze aby uczcić pamięć naszych zmarłych bliskich, wesprzeć ich dusze modlitwą i wspomnieniem. Są jednak także inni przyjaciele, którzy odeszli, a dla których nie ma cmentarza. Ich pamięć także trzeba uczcić.
Listopad jest jedynym miesiącem w roku, gdzie tak wiele uwagi poświęcamy tym, którzy nas opuścili, a których kochaliśmy. Służy nam do tego Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. W miesiącu tym miłość przeplata się z przemijaniem, wspomnieniem. Jesienna nostalgia co roku przenosi nas w aurę listopada, czasu refleksji, zadumy, próby zatrzymania się w nieustannym biegu życia. Wówczas swe myśli kierujemy w stronę tych, których już nie ma...odeszli. Są to także podopieczni Gminnego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Środzie Wielkopolskiej. Ci, których mieliśmy zaszczyt spotkać na swej „schroniskowej drodze”. Ci, których zdjęcia stanowią cząstkę rodzinnej historii. Ci, których adopcja cieszyła bardziej niż własne radości. Ci, którzy zbyt krótko cieszyli się domem. Ci, którzy spotkali wyjątkowych ludzi, świadomych, iż bezlitosna choroba napisze scenariusz o zbyt krótkiej „wspólnej podróży”. Ci, którym nie zdążyliśmy znaleźć wymarzonej przystani, bo śmierć przyszła w schronisku, bezszelestnie, nocą... Ci wszyscy, którzy byli naszymi Przyjaciółmi.
Biały i Tobi, spędzający niemal całe życie w schroniskowym boksie.
Kajtek – elegant, który znalazł dom na zaledwie kilka tygodni.
Saba i Dżina – wspaniałe dziewczyny, przegrywające walkę z rakiem w objęciach niezwykłych ludzi.
Azorka, dystyngowana dama, patrząca na swych opiekunów z bezgraniczną miłością. (Ps. Bardzo tęskni za nią Albercik).
A także Kasia, Pikselek, Hultaj, Cezar, Mania, Mela, Benek, Pola, Luna, Pecia, Hienka, Dosia, Misia - „kierowniczka biura”...
Wszyscy Oni pozostaną na zawsze w naszej pamięci.
Dziś myślimy, jak wiele nam ofiarowali, czego nauczyli. Otwarli na empatię, odpowiedzialność, motywowali do szukania pomocy, skłaniali do gorzkiej refleksji, że człowiek to nie zawsze brzmi dumnie. Uczyli, iż należy cieszyć się tym, co tu i teraz, ponieważ jutro może nigdy nie nadejść, jak pisał ks. J. Twardowski „pewność niepewna”.
Początek listopada to nie czas na formułowanie życzeń. A może jednak? Na przekór śmierci, bo „kiedy Bóg drzwi zamyka – to otwiera okno” (ks. J. Twardowski). Niech będzie ono małe a jednocześnie wielkie – oby „bracia mniejsi”, których mamy zaszczyt spotkać na swej drodze, zawsze wydawali ostatnie tchnienie kochani, szanowani. Aby ostatni oddech i finalne uderzenie serca stanowiły pieśń pochwalną na cześć pięknego, wspólnego życia człowieka oraz zwierzęcia.
Nie mówimy: Żegnajcie. Raczej: Do zobaczenia gdzieś tam w krainie, której jeszcze nie znamy, na wspólnej wędrówce za Tęczowym Mostem.
Członkowie Stowarzyszenia Cztery Łapki
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz