Audiatur et altera pars - łac. należy wysłuchać drugiej strony – podstawowa zasada w prawie procesowym rzymskim.
Każdy człowiek, gdy doświadczy czegoś przykrego, szuka przyczyny swego nieszczęścia. Większość z nas wypiera ze swojej świadomości możliwość własnej winy, szuka innego „kozła ofiarnego”. Z zamieszczonych artykułów na temat pogrzebu w Pięczkowie śp. Jerzego Dominika, radnego gminy, nagrodzonego tytułem „Zasłużonego dla gminy Krzykosy” oraz dalszych wydarzeń po pogrzebie, wyłania się dla czytelników taki wniosek, że jedynym winnym nieszczęsnego pogrzebu był ks. proboszcz z Orzechowa Jarosław Kulpiński. Podłożem konfliktu o kaplicę jest fakt, że właścicielem kaplicy – budynku jest właściciel ziemi, na której jest zbudowana, czyli gmina Krzykosy. Natomiast przepis prawa kanonicznego o „miejscach świętych” stanowi:
„Kan. 1213 - Władza kościelna wykonuje swobodnie w miejscach świętych swoje uprawnienia i zadania.”
Oznacza to, że przez poświęcenie kaplicy – czyli przeznaczenie jej do kultu Bożego – władza kościelna staje się współwłaścicielem kaplicy. Jeśli kaplica miałaby być używana inaczej niż jako „miejsce święte”, wtedy traci charakter „miejsca świętego” i bez ponownego poświęcenia nie wolno w niej odprawiać żadnych Mszy świętych.
Sytuacja, gdy jest dwóch i więcej właścicieli zawsze rodzi i w przyszłości może rodzić różne konflikty. W skrajnej sytuacji gdyby kaplica w Pięczkowie, na skutek działań gminy Krzykosy, została pozbawiona charakteru miejsca świętego, wtedy odprawianie jakiejkolwiek Mszy św. w kaplicy w Pięczkowie, nie tylko pogrzebowej ale także niedzielnej i świątecznej, byłoby niemożliwe. Mieszkańcy Pięczkowa, którzy chcieliby uczestniczyć we Mszy św. niedzielnej oraz we Mszach pogrzebowych, musieliby jeździć do kościoła parafialnego w Orzechowie.
Brak zgody najpierw proboszcza, a potem Kurii w Gnieźnie, aby odprawiającym pogrzeb śp. Jerzego Dominika był „inny ksiądz”, to znaczy ks. polsko-katolicki, nie wynikała z zazdrości o „utracone pieniądze ze zbiórki”. Wynikała stąd, że z mocy prawa kanonicznego, ks. polsko-katolickiemu Bogdanowi Skowrońskiemu, jako ukaranemu suspensą – tzn. zakazem wykonywania czynności kapłańskich – nie wolno było odprawiać w kaplicy Mszy św. ani żadnych obrzędów pogrzebowych. Ta sprawa nie podlegała żadnej dyskusji.
Wiedział o tym, choć tego nie akceptował, ks. polsko-katolicki Bogdan Skowroński. Próbowano obejść tę trudność, przez zorganizowanie Mszy św. pogrzebowej poza Pięczkowem, najpierw w Czeszewie, a potem w Witowie i odprawianej przez księdza rzymsko-katolickiego. Mimo niemożliwości odprawienia Mszy św. pogrzebowej Rodzina Zmarłego postawiła na swoim – pogrzeb odprawiał ks. polsko-katolicki – i wyszło, jak wyszło, czyli była złość, zgorszenie oraz skandal!
Z całą odpowiedzialnością za swoje słowa mogę powiedzieć, że Dzieci Zmarłego, przed pogrzebem, doskonale wiedziały, że muszą wybrać między spełnieniem życzenia Zmarłego by pogrzeb odprawiał ks. polsko-katolicki Bogdan Skowroński, a zorganizowaniem normalnego katolickiego pogrzebu ze Mszą św. Zmarły mógł mieć pełny pogrzeb kościelny – ze Mszą św. pogrzebową w kaplicy i ceremonią pogrzebową na cmentarzu – ale tylko sprawowane przez jakiegokolwiek prawowitego kapłana rzymsko-katolickiego – wikariusza z Orzechowa, ks. Dziekana z Miłosławia, czy innego proboszcza, który uzyskałby na to zgodę księdza proboszcza z Orzechowa. Taka możliwość w ogóle nie była brana pod uwagę.
Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nieprawdą jest aby Rodzina Zmarłego godziła się na odprawienie całego pogrzebu przez innego księdza rzymsko-katolickiego, byle nie był to ks. proboszcz Jarosław Kulpiński.
Takiej prośby nigdy nie było i ten fakt w relacji z pogrzebu został całkowicie pominięty. Z przykrością stwierdzam, co zostało pominięte w opublikowanych artykułach, że najbliższa Rodzina Zmarłego przed pogrzebem doskonale wiedziała, że sam pogrzeb będzie przebiegał w atmosferze skandalu.
Można to przyrównać do sytuacji kierowcy samochodu, który widzi zbliżającą się przeszkodę, ale nie czyni niczego, by uniknąć zderzenia. A gdy nastąpi katastrofa ma żal do drzewa, że rozbiło jego samochód.
W świetle prawa kanonicznego ks. polsko-katolicki Bogdan Skowroński mógł być jedynie gościem uroczystości i pożegnać swojego przyjaciela przy grobie w momencie przewidzianym w obrzędach pogrzebowych na pożegnanie Zmarłego przez Rodzinę i przyjaciół.
Dlatego pragnę podkreślić, że w świetle prawa kanonicznego pogrzeb miał taką, a nie inną formę na własne życzenie Rodziny Zmarłego i nie można przypisywać tutaj złej woli księdzu proboszczowi z Orzechowa.
Ks. Kazimierz Tomalik
Proboszcz w Solcu
[ZT]6640[/ZT]
[ZT]6741[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz