W czwartek 21 października reprezentacja Polski w hokeju na trawie zainaugurowała w walijskim Cardiff turniej kwalifikacyjny do Mistrzostw Świata. Kadrowicze ze średzianami w składzie – Mikołajem Głowackim i Bartoszem Zaworskim nie zapamiętają dobrze minionych eliminacji.
Jak wyjaśnia w rozmowie z naszą redakcją Mikołaj Głowacki, system turnieju był pucharowy także w pierwszym meczu, a zarazem w ćwierćfinale reprezentacja Polski mierzyła się z Francją.
- Wychodziliśmy z pozycji statystycznie gorszej, lecz mocno wierzyliśmy w swoje umiejętności. Pierwsze 12. minut meczu byliśmy drużyną przeważającą na każdym fragmencie boiska. Wyprowadziliśmy wiele akcji, niestety zabrakło skuteczności. W dalszym etapie meczu nasi przeciwnicy wzięli inicjatywę w swoje ręce – mówi Głowacki.
Polska reprezentacja straciła dwie bramki jeszcze na końcu pierwszej kwarty. Brak organizacji w szykach defensywnych zaowocował w późniejszym etapie meczu stratą kolejnych bramek. Mecz zakończył się wynikiem 5:0. Ten rezultat sprawił, że hokeiści pożegnali się z marzeniami o awansie na Mistrzostwa Świata w 2023 roku w Bhubaneswar i Rourkela w Indiach.
Kolejnego dnia – 22 października – kadra Polski podejmowała dobrze przygotowaną na turniej reprezentację Szkocji, która pechowo po karnych zagrywkach przegrała z Austrią w meczu ćwierćfinałowym.
- Znakomity początek meczu z naszej strony dał nam bramkę i objęliśmy prowadzenie. Niestety po raz kolejny zbyt mało pracy w defensywie i oddanie pola przeciwnikowi przełożyło się na utratę dwóch bramek i prowadzenia jeszcze w pierwszej kwarcie. Przez kolejne dwie kwarty graliśmy zbyt pasywnie, nie udało nam się trafić bramki kontaktowej, przy czym straciliśmy kolejne trzy gole i tym sposobem przegrywaliśmy 5:1. Ostatnia kwarta była popisem strzeleckim ze strony przeciwnika, przeciwnicy zaliczyli kolejnych 5 trafień. Mimo wszystko pokazaliśmy walkę do końca i zaliczyliśmy drugie honorowe trafienie, ustalając tym samym wynik meczu na 10:2 – tłumaczy średzianin Mikołaj Głowacki
Dla reprezentacji była to sroga porażka i lekcja, którą kadrowicze mocno przeżywali. W niedzielę 24 października drużyna Polski miała okazję podnieść morale w zespole, podczas starcia z reprezentacją Włoch.
- Mecz przebiegał po naszej myśli, graliśmy bardzo dobrze w defensywie, wyprowadzaliśmy wiele sytuacji, które na naszą niekorzyść marnowaliśmy. Rywale w drugiej kwarcie objęli jednobramkowe prowadzenie. My w dalszym ciągu realizowaliśmy swoje założenia i konsekwentnie dążyliśmy do zdobycia trafienia wyrównującego. Stało się to w czwartej kwarcie. Doprowadziliśmy wynik do regulaminowego czasu gry i czekały nas karne zagrywki. Okazaliśmy się w nich lepsi. Wygraliśmy 3:2 – kończy Głowacki.