Zamknij

Babcia Zosia była obdarzona weną twórczą. Widziała świat inaczej

09:19, 08.06.2021 M.B Aktualizacja: 09:38, 08.06.2021

Państwo Barbara i Tomasz Górscy z pamiątkami Fot. MK

Nie można ślepo wierzyć we wszystko, co znajdziemy w książkach, nawet tych, które oparte są na prawdziwych wydarzeniach. ,,Marianna i róże” obecnie jest popularną powieścią w stylu pamiętnikarskim, opowiadającą o Mariannie Jasieckiej z domu Malinowskiej, żonie Michała Jasieckiego, który dzierżawił Polwicę. Prawnuk Marianny, Tomasz Górski, zna jednak nieco inną historię rodziny niż ta opisana w książce.

 

Książka wyprzedana

Po pierwszej publikacji książki ,,Marianna i róże” autorstwa Joanny Konopińskiej książka wyprzedała się bardzo szybko, gdyż ze względu na swój charakter i styl była towarem bardzo pożądanym w latach siedemdziesiątych. W 1977 roku pan Tomasz również wybrał się do księgarni na ul. św Marcina w Poznaniu zakupić swój egzemplarz książki. - Po prawej była beletrystyka, a po lewej literatura fachowa. Spotkałem tam koleżankę z Kórnika, Bożenę. Spytała mnie czy ja też przyszedłem po książę. Odpowiedziałem, że oczywiście, przecież wypada mi to przeczytać! Obawiałem się, że nie wystarczy książek, ponieważ Bożena chciała kupić od razu pięć egzemplarzy książki. Po jej zakupach zostały trzy ostatnie książki i kupiłem je. Dałem jedną ojcu do przeczytania. Ojciec to przeczytał, ale w ogóle nie chciał na ten temat rozmawiać. Skomentował jedynie, że trzeba żyć życiem dzisiejszym, a nie dawnymi czasami. W 1992 roku dopiero rozmawiałem z ojcem na ten temat, gdy już miał 80 lat. Powiedział mi, że przekłamania są bardzo duże, nie mógł wybaczyć, że w książce przedstawiono flirt Cypriana i Heleny, tym bardziej, że Cyprian był postacią fikcyjną, a tą ,,biedną Helcię’’ ubrali w romans, podczas gdy ona była bardzo porządną kobietą, żyła i zmarła w biedzie. Nie pomogło tłumaczenie ojcu, że tak musiało być, żeby tą książkę się dobrze czytało. Ojca zdenerwował też brak Mącznik i dziwnych układów z księdzem. Wątek z Tadeuszem Bogulińskim również nie był wart uwagi zdaniem ojca, bo on nie zginął na polowaniu. Został zastrzelony przez męża swojej kochanki, co było przemilczane. Tadeusz ożenił się Różą Jasiecką, córką Marianny, na życzenie matki, choć miał dziewczynę. W trakcie małżeństwa nie zaprzestał kontaktów z tą kobietą i zrozpaczony mąż go po prostu zastrzelił - opowiada pan Tomasz, przedstawiając prawdziwą wersję wydarzeń.

Autorka powieści, Joanna Konopińska, była ciotką pana Tomasz Górskiego. Pan Tomasz z żoną Barbarą wybrali się w latach 90 do dworu w Koszutach na spotkanie autorskie z ciocią, która zaprosiła swoją koleżankę Małgorzatę Musierowicz. - Miałem odrobinę dłuższe wąsy niż teraz, i kiedy wszedłem, pani Musierowicz zaczęła się rozpływać - Tomek, wyglądasz zupełnie jak Michał! - wspomina pan Tomasz. Ciotka pożyczając pamiętniki nie powiedziała, że będzie na ich podstawie pisać książkę.

 

Pamiątki rodzinne

Kolekcja rodzinnych pamiątek pana Tomasza jest wspaniała. Meble, rękawiczki, dokumenty, pamiętniki, fotografie, obrusy, zastawa, torebka, szata chrzcielna, a nawet fotel, na którym swe ostatnie chwile spędziła Zofia Górska. Rodzina skrupulatnie dokumentowała swoje życie. - Tu pani znajdzie dokładny opis majątków, kto z kim - pokazuje spisane wspomnienia pan Tomasz. - Opisuje tu na przykład bardzo zabawną historię właściciela majątku, który bał się burzy. Kładł się do łóżka, nakładał dwie poduszki na głowę, a żona i pięć córek chodziły po domu i trzaskały meblami, żeby on nie słyszał burzy. Tak się panicznie bał! - ze śmiechem opowiada pan Tomasz pokazując zapiski rodzinne. Przytoczył również opowieść o księdzu Rochalskim z Mącznik, który wznosił zabawny, a jednocześnie patriotyczny toast na weselach. W pamiętnikach są szczegółowe opisy lokalnych majątków wraz z właścicielami i ich rodzinami. Notesy zawierają też bogate relacje z życia ziemiaństwa polskiego w XIX w i przed pierwszą wojną światową. - Jeszcze trochę szczegółów o Polwicy - czyta z pamiętników Zofii Górskiej jej wnuk - sąsiedztwo najbliższe i parafia to Śnieciska, chociaż do Zaniemyśla było o wiele bliżej. Zawsze jeździliśmy do kościoła w Śnieciskach. Proboszczem był wpierw ksiądz Radziejewski, wielki obrońca Śląska i założyciel pisma górnośląskiego ,,Katolik’’. Dopisek cioci Basi ,, był to stryj Marii Radziejewskiej, młodej dziennikarki, która w Miłosławiu na odsłonięciu pomnika Słowackiego olśniła Sienkiewicza’’ - dodaje pan Tomasz. Takich informacji w pamiętnikach jest o wiele więcej.

[FOTORELACJA]478[/FOTORELACJA]

Łączenie rodziny

Co roku organizowane są zjazdy potomków rodziny Jasieckich, za wyjątkiem ubiegłego roku, kiedy to pandemia zablokowała taką możliwość. Państwo Górscy dwa razy w roku zabierają swoje wnuki na groby rodzinne przy okazji pokazując im miejsca, gdzie swój ślad w historii odcisnęli ich przodkowie. Zaczynają od Książa, gdzie na cmentarzu pochowani są państwo Doerfferowie, a gdzie rynku rozstrzelano dziadka pana Tomasza. Potem, jadąc przez Brzóstownię, kierują się do Dolska. W Dolsku znajduje się grobowiec rodziny Jasieckich, choć Marianna i Michał nie byli tam początkowo pochowani, a na terenie dzisiejszych Targów Poznańskich. - Od strony ulicy Głogowskiej był wjazd torowy na targi, tam był cmentarz. Niemcy zarządzili ekshumację tych ciał i tam był wnuk Marianny i Michała, Stanisław Chojecki. Powiedział mi, że miał wtedy 16 lat i sam wykopywał szczątki dziadków z tego cmentarza. Przeniósł ich grób na ulicę Smutną, to jest chyba na Wildzie. Władza państwowa jednak położyła łapę na cmentarzu, a potem oddali Dominikanom. Mój brat zajął się ekshumacją - wspomina pan Tomasz.Szczątki przeniesiono do Dolska.

- Państwo Mrozowie kupili Ostrowieczko i je odrestaurowali bardzo pięknie. Każda z piwnic domu jest poświęcona jednemu dziecku Jasieckich, Marianny i Michała. Zbierają pamiątki rodzinne. - opowiada pan Tomasz. Rodzina Jasieckich przez pół roku mieszkała w Środzie, około 1906 roku, prawdopodobnie przy ulicy w kierunku na Kostrzyn, w pobliżu probostwa. - Wszyscy wtedy pisali i to im się chwali, a ja muszę pochwalić żonę, bo ona poprzepisywała te pamiętniki, bo one w czasie wojny leżały zakopane w kanach i nie nadają się do tego, by w nich grzebać. Więc to wszystko żona przepisała. Ja sprowokowałem ojca, żeby spisał swoje wspomnienia - opowiada pan Tomasz.

 

Babcia Zosia była zasadniczą kobietą

- Babcia Zosia jako jedyna z rodzeństwa była obdarzona weną twórczą. Widziała świat inaczej niż swoje rodzeństwo, potrafiła się zachwycić - wspomina babcię Zosię Pan Tomasz. Zofia Górska, z domu Jasiecka, była córką Marianny, głównej bohaterki powieści ,,Marianna i Róże’’. Zofia i Franciszek byli domatorami, nie interesowały ich podróże, w przeciwieństwie do dziadków Doerfferów, rodziców matki pana Tomasza, Janiny. Jeździli na wakacje i do sanatoriów, a Górscy jedynie do Poznania na wydarzenia kulturalne. - Dziadek Franciszek poznał babcię Zofię na baliku. W życiu nie tańczył! Mój ojciec też nie tańczył, a mnie zmusili na wf-ie! - opowiada ze śmiechem pan Tomasz. - Pamiętam, że moi rodzice, osiemdziesięcioletni, zwracali się o swoich rodzicach zdrobniale, mamuś i tatuś, bądź u Górskich, naleciałość łańcucka, matula i tacia. To rzadko się zdarza - wspomina pan Tomasz.

Zofia Górska z Jasieckich zachwyca urodą Fot. Zbiory rodziny Górskich

Do 1958 roku rodzina Górskich mieszkała w majątku Potworowskich w Kosowie, koło Gostynia, jako że ojciec pana Tomasza otrzymał tam pracę. Każdą zimę, aż do swojej śmierci spędzała tam babcia Zosia. - Babcia jak przyjeżdżała, to zawsze organizowała dla dzieci przedstawienia. Pisała przedstawienia, a sąsiadka z góry szyła nam kostiumy. Pamiętam do dziś niektóre kwestie, które napisała babcia na przedstawienia dla dzieci, w których występowałem. Była bardzo zasadnicza, wszystko miało swój porządek. Do stołu siadaliśmy każdy na swoim miejscu i nie mógł nikt odejść od posiłku póki babcia nie zezwoliła. Była wspaniałą kobietą, ale jednej rzeczy nie potrafiła robić - gotować. Jak w niedzielę nie było służby i babcia ugotowała ryż, to łyżka w nim stała - wspomina babcię pan Tomasz. - Miałem wtedy siedem lat. Mama kazała mi iść zobaczyć co u babci. Babcia Zosia siedziała w fotelu i modliła się. Powiedziała ,,Tomuś, pomóż mi uklęknąć”, pomogłem jej i pobiegłem do mamy, powiedzieć jej, że z babcią coś się dzieje. Kiedy wróciliśmy, babcia już nie żyła - opowiada wnuk Zofii, pan Tomasz. Żona pana Tomasza mówi, że mąż również jest tak zasadniczy jak babcia Zosia i posiada doskonałą pamięć. Państwo Górscy dalej spisują losy rodziny, więc istnieje nadzieja, że pewnego dnia będzie można przeczytać prawdziwą historię rodziny Jasieckich i potomków. 

[FOTORELACJA]478[/FOTORELACJA]

[DAWNY]1623137843103[/DAWNY]

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%