Zamknij

Zarządzał jedną z najbardziej wpływowych uczelni

12:33, 02.11.2021 J.J Aktualizacja: 13:40, 02.11.2021
Dominikanin o. Michał Paluch Fot. Agenzia Romano Siciliani and Angelicum Dominikanin o. Michał Paluch Fot. Agenzia Romano Siciliani and Angelicum

Pochodzący ze Środy o. Michał Paluch przestał pełnić funkcję rektora Uniwersytetu Papieskiego św. Tomasza z Akwinu „Angelicum” w Rzymie. W rozmowie z Jędrzejem Józefowiczem wspomina m.in. minioną kadencję, kontakt z papieżem Franciszkiem i wyjaśnia dlaczego nie odwiedza Środy. 

Jędrzej Józefowicz: Przez ostatnie 4 lata był ojciec rektorem. Jak ojciec wspomina czas w tej roli?

O. Michał Paluch: To była ciekawa przygoda i duże wyzwanie. „Angelicum” ma około 1100 studentów, należących do niemalże 100 narodowości. Większość z nich przyjeżdża do Rzymu po to, by później pełnić ważne funkcje w swoich diecezjach. Dlatego wśród naszych eks-studentów doliczyliśmy się 140 biskupów, arcybiskupów i kardynałów. Wśród naszych najsłynniejszych absolwentów jest Karol Wojtyła, ale należą też do nich arcybiskup Michalik, arcybiskup Gądecki, kardynał Krajewski, czy kardynał Dolan z Nowego Jorku.

Dlaczego nie ma drugiej kadencji?

Bo pierwsza już wystarczyła, by odnowić Instytut Tomistyczny, założyć Instytut Ekumeniczny i przede wszystkim Instytut Kultury św. Jana Pawła II. Tak bardziej na poważnie: trudno pozostać wykładowcą, jeśli trzeba zajmować się głównie administracją przez dwie kadencje z rzędu, czyli osiem lat.

Co dokładnie należało do zadań ojca?

Organizowanie życia uczelni, tworzenie nowych projektów, nadzorowanie remontów, szukanie sponsorów i funduszy na funkcjonowanie instytucji, przeprowadzenie instytucji przez okres pandemii, reprezentowanie uczelni w kontaktach z rzymskimi kongregacjami i innymi uczelniami… To oczywiście bardzo ogólna lista zadań, w każdą z tych kategorii wpisana jest rozbudowana agenda i wiele szczegółowych problemów.

Z tego co się dowiedziałem, był ojciec drugim Polakiem, który piastował tę funkcję. Kim był ojca poprzednik? 

O. Edward Kaczyński był rektorem „Angelicum” w latach 90. Był wykładowcą teologii moralnej i uznanym specjalistą w tej dziedzinie, współpracował przez lata jako ekspert z rzymskimi kongregacjami. Był w stałym kontakcie z Janem Pawłem II i przyjaźnił się przez lata z kardynałem Zenonem Grocholewskim.

Czuje się ojciec wyróżniony? Z jaką odpowiedzialnością wiąże się ta funkcja?

„Angelicum” jest jak mikrofon o światowym zasięgu – wykształceni u nas studenci rozchodzą się na cały świat z tym, czego się nauczą na naszych zajęciach. W związku z tym nasz uniwersytet jest moim zdaniem najważniejszym projektem dominikanów w świecie. Chociaż nasz zakon prowadzi wielkie uczelnie w Manilii czy Bogocie, nie mamy w żadnym innym miejscu w świecie instytucji, która miałaby tak globalny wpływ na życie Kościoła. Odpowiadać za taki projekt jest więc oczywiście sporym wyróżnieniem, ale i przede wszystkim ogromną odpowiedzialnością.

Od nowego roku akademickiego będzie ojciec wykładowcą, zgadza się? Co konkretnie ojciec będzie wykładał i jakiej grupie odbiorców?

Póki co, wiem, że mam wykładać teologię fundamentalną i eschatologię dla studentów, którzy przechodzą nasz program w języku angielskim. Pewnie z czasem dodane zostaną do tych przedmiotów także inne, i część zajęć będę prowadził także w języku włoskim. 

Jak to się stało, że „wylądował” ojciec w Rzymie? Od ilu lat ojciec przebywa we Włoszech?

4 marca 2017 roku ówczesny generał Zakonu Dominikanów, o. Bruno Cadoré, zadzwonił do mnie prosząc, bym od początku października tego roku zaczął pracę jako rektor „Angelicum”. Mieszkałem wtedy w Warszawie, byłem wykładowcą Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie i Kolegium Dominikanów w Krakowie. Generał właściwie nie dał mi wyboru. Wprawdzie wymusiłem, by dał mi 48 godzin na odpowiedź, ale oświadczył mi, że pismo z prośbą o moją nominację zostało już wysłane do Kongregacji Edukacji Katolickiej. Oczywiście, telefon generała poprzedziła długa procedura konsultacji, w trakcie której wyłania się kandydatów na ten urząd, ale ja w niej nie uczestniczyłem. 

W Internecie można przeczytać, że urodził się ojciec w Jarocinie, brakuje jednak jakiejkolwiek notki o Środzie. Co ma ojciec z nią wspólnego? Czy może ojciec coś więcej o życiu w naszym mieście powiedzieć?

W Środzie Wielkopolskiej przeżyłem całe moje dzieciństwo. Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 1. Z wielką wdzięcznością myślę o nauczycielach, których spotkałem na mojej drodze, z panią Magdziarską, wychowawczynią mojej klasy, na czele. Tu też rodziły się moje pierwsze przyjaźnie. Żałuję, że wielu z nich – w związku z tym, że do muzycznego liceum chodziłem już w Poznaniu, a niedługo potem wstąpiłem do zakonu – nie udało mi się podtrzymać... W Środzie też – w kościele św. Józefa i kościele Najświętszego Serca Jezusa – odprawiłem prymicje. Wiele pozostało mi też na całe życie z inspiracji, którą dali mi pracujący w Środzie „moich czasów” księża – myślę z szczególną wdzięcznością o ks. Andrzeju Dolskim, ks. Wojciechu Raczkowskim i moim ostatnim średzkim proboszczu ks. Andrzeju Marciniaku.

Kiedy ostatni raz ojciec był w Środzie? Czy w planach jest kolejna wizyta?

Moja więź z „miastem, w którym tramwaje nie dzwonią, a uliczny nie budzi nas zgiełk”, jak to śpiewaliśmy w Jedynce w jednej z piosenek o Środzie, rozluźniła się bardzo kilkanaście lat temu, gdy moi rodzice przenieśli się do Poznania. Od tego czasu, niestety, nie udało mi się do Środy zajrzeć. Ufam jednak, że wcześniej czy później się uda.

Czytając księdza życiorys, często przewija się w nim św. Tomasz z Akwinu. Kiedy pojawił się on w ojca życiu i czego my, zwykli mieszkańcy Środy, powiatu średzkiego możemy nauczyć się od tego świętego? 

Jeśli posłużyć się porównaniem, można byłoby powiedzieć, że św. Tomasz z Akwinu to ktoś, kto jest tak ważny dla katolickiej teologii, jak Adam Mickiewicz dla polskiej literatury, albo Fryderyk Chopin dla polskiej muzyki. Jego dzieło uczy podejścia do wiary, które poszukuje harmonii między rozumem a wiarą, a zarazem uczy łączyć wyznawaną wiarę z interpretacją całej rzeczywistości wokół nas. Oczywiście, wiele dzieł Akwinaty nie jest prostych w odbiorze przy pierwszej lekturze, ale przecież i w przypadku Mickiewicza czy Chopina potrzeba cierpliwości, by dotrzeć do zawartych w ich dziełach skarbów. Niemało dziś rozmaitych pomocy – komentarzy, wykładów, itd., dostępnych także za pośrednictwem Internetu, które pozwalają dziś każdemu, kto naprawdę chce, dać się zainspirować i poprowadzić myśli Tomasza. Kilka wskazówek zainteresowani mogą znaleźć na przykład na stronie dominikańskiego Instytutu Tomistycznego: SPRAWDŹ TUTAJ

Pracując we Włoszech miał ojciec okazję spotkać a może i porozmawiać z papieżem Franciszkiem lub jego najbliższymi współpracownikami? 

Nigdy bezpośrednio nie spotkałem papieża Franciszka, nigdy też do mnie nie zadzwonił. Jedynie napisał do mnie list – jako do rektora „Angelicum” – z okazji 100-lecia urodzin Jana Pawła II i inauguracji na naszym uniwersytecie Instytutu Kultury św. Jana Pawła II. Byliśmy więc w taki sposób – charakterystyczny dla kościelnych instytucji – w kontakcie.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%